Vancouver. World in one place.
Wiecie co miałam zacząć od wody, oceanu, wody i słońca. Ale chrzanić chronologię. Dziś pokażę wam downtown. Zakochacie się. Albo i nie. Ja się zakochałam. Enjoy.
Żartowałam zanim zaczniecie podziwiać cudowne zdjęcia jeszcze cudowniejszego miasto trochę wam poględzę, żartowałam, po prostu powiem wam dlaczego się zakochałam.
W Polsce z pewnością można znaleźć wiele pięknych miejsc i sama wiele takich widziałam ale takie miasta niestety nie są u nas codziennością. Na pierwszy ogień weźmy Warszawę może i większa może i bardziej zaludniona ale takiego cudownego downtown w niej nie ma. Takiej mieszanki kulturowej i tak wielu możliwości na spędzenie wolnego czasu. Wspinaczka, kąpiel, plaża czy po prostu kawa i ciastko ze znajomymi. W kwietniu jedni siedzą z kocykiem na plaży a inni jeżdżą na nartach. Bo drodzy państwo Vanouver to jak cały świat w jednym miejscu. Tu po prostu nie da się nudzić.
Uwaga. Dzisiaj będzie dużo przekrzywionych horyzontów. Nie przedłużając zapraszam na spacer po Vancouver.
Na ulicach można było spotkać masę artystów, od magików poprzez muzyków aż do cyrkowców próbujących zdjąć wielką obręcz ze swojego tyłka. Just don't ask. I oczywiście zdjęcia z samochodu. Wróciłam :)
Ogromne statki turystyczne których wielkość możecie sobie wyobrazić patrząc na oddalone budynki.
Później była wieża widokowa i Vancouver w całej jego okazałości. Tu trochę poniosła mnie fantazja przy obróbce :)
Nawet nie będę liczyć ile zdjęć zrobiłam tego dnia. Nie warto.
Wiecie za co jeszcze kocham Kanadę, za ludzi. Stałam sobie z nosem wlepionym w szybę i stwierdziłam czemu by nie spróbować zrobić sobie selfie aparatem cyfrowym. Nie jestem wielbicielką selfie, ale czego nie robi się w Kanadzie. Już zabierałam się do tego by uwiecznić tą chwilę, gdy jakaś kobieta spytała czy nie potrzebuję pomocy bo ona bardzo chętnie zrobi mi zdjęcie. Podziękowałam i pomyślałam sobie czyżby w Kanadzie nie robili selfie? Później dowiedziałam się że owszem robią. Ale Iphonem.. well.
Anyway widoki były nieziemskie i co mnie zdziwiło chyba bardziej spodobał mi się widok gór, wody i statków niż samo w sobie centrum.
Później była wycieczka po sklepach z pamiątkami a tych w Vancouver zdecydowanie nie brakuje. I spacer po deptaku wzdłuż wybrzeża.
Następnie nogi poniosły nas pod znicz z Zimowej Olimpiady w Vancouver który wciąż dumnie stoi w centrum.
Zjedzony w pośpiechu obiad i właściwie cały dzień zleciał na wałęsaniu się po ulicach, jedzeniu lodów i przyglądaniu się ludziom i zastanawianiu się jaką oni mają rolę w świecie.
Zdjęcie z auta czyli wracamy do mieszkania, jeszcze tylko skok w bok na dwa punkty widokowe. Jeden piękniejszy od drugiego, ale chyba znów zwyciężyła natura. Anka what?
Gdybym się pokusiła o zrobienia zdjęcia z prostym horyzontem efekt byłby z pewnością lepszy, no ale cóż miałam dziwną potrzebę przekrzywiania aparatu. Teraz wiem żeby już tak nie robić :)
Drugi punkt to cudowny zachód słońca i most który przejeżdżałam kilkukrotnie podczas mojego pobytu w Vancouver i zawsze myślałam sobie jak fajnie byłoby zrobić mu zdjęcie w całej okazałości. Widzicie zapraszam do Vancouver miasta w którym spełniają się marzenia :)
A na koniec zdjęcie pewnie z auta, ale zachód słońca był więc i zdjęcie musi być. To na tyle na dziś. Korzystajcie z weekendu i ostatnich promieni słońca jeśli u was są, bo u mnie plucha.
I jak love it or hate it ? :)
O Boże fantastyczne zdjęcia. Widoki wspaniałe i niezła architektura. Bosko
OdpowiedzUsuńAnka, fabulous!!! Robisz piękne zdjęcia. Mnie tam się podoba efekt przekrzywienia, bo wtedy zdjęcie wieżowców odbijających się w wodzie przestaje być takie sztampowe :) Strasznie mi się podoba zdjęcie niżej, gdzie uchwyciłaś tego człowieka idącego sobie intymnie nad wodą z krajobrazem w oddali... Klimacik. Teraz to już w ogóle będę nudzić męża o ten Vancouver... Urzekły mnie te góry i woda, i świerki przy samej ulicy :)
OdpowiedzUsuńPS. Przepraszam, że nie odpisałam na Twój komentarz... zresetowałam komentarze facebookowe na rzecz bloggera i znikły mi :( ale przekazałam bratu i bardzo Ci dziękujemy. To gdzie teraz Cię pociągnie? Co dalej? Pozdrawiam :)
of kors LOVE IT! :D
OdpowiedzUsuńzachwycam się zdjęciami, ja muszę kiedyś odwiedzić Kanadę!
W Polsce plucha? Nie do uwierzenia, bo tutaj naprawdę grzeje słońce, dowiedziałam się dziś od ludzi, że Mannheim to jedno z najcieplejszych miejsc w Niemczech. Trafiłam idealnie! :) Chociaż lubię śnieżne mroźne zimy, a takich tutaj raczej nie będzie przy tym klimacie :P Przynajmniej teraz mi jest ciepło :) Przesyłam Ci słońce!
Buziak
Koniecznie! :) W takim razie mogę tylko powiedzieć, lucky you, dziękuję przyda się :)
UsuńStatki rzeczywiście muszą być gigantyczne! W ogóle cale miasto robi wrażenie... Świetne zdjęcia, a przekrzywienie tylko dodało im dynamiki :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńChciałabym jechać choćby jutro, ale jeszcze wesele przede mną w połowie listopada i wtedy to już tylko czekam na perfect match :D
OdpowiedzUsuńZdjęcia są piękne! Mogę wiedzieć, czym robisz? Dodaję Vancouver do mojej listy miejsc do zobaczenia (kurde to już 57 pozycja :| haha)
W takim razie trzymam kciuki :)
UsuńNie tylko twoja lista jest przeraźliwie długa, niestety wciąż zwykła cyfrówka: canon powershot a590.
Fajnie pokazałaś Vancouver. Wcale nie wygląda jak wielka metropolia :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się! Robi wrażenie ciekawego miasta, ale które w tym wszystkim nie przytłacza wielkością. I wizualnie zdecydowanie jestem na tak :)
OdpowiedzUsuńA te powykrzywiane zdjęcia w tym przypadku mają coś w sobie!
Pozdrawiam serdecznie ;)
Po angielsku tylko interview, a test na szczęście po polsku :D
OdpowiedzUsuńZdjęcia cudowne! Chciałabym kiedyś mieć tyle czasu, żeby móc podróżować, bo widzę, że wiele tracę.
OdpowiedzUsuńoh taaak, taaak, kiedys tam dotre... ale jeszcze troche... najierw trzeba kase uzbierac po ostatniej podrozy :D buzaik!
OdpowiedzUsuńCzytam Twojego bloga od najświeższego postu i teraz rozumiem Twoją "miłość" - to również fascynacja i mieszanka tęsknoty... :)
OdpowiedzUsuńWybacz, że się czepiam, wiem, że to wkurzające, ale tak już mam i nic na to nie poradzę. PokaŻę - przez "ż". Piękne zdjęcia, zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńspoko spoko :) Dysortografia nie wykryta, dzięki!
UsuńPrzeszukałam wszystkie wpisy o Kanadzie, ale nie znalazłam tego, o co chciałam spytać, stąd moje pytanie: co Cię skłoniło do odwiedzenia Kanady i jak to sobie zorganizowałaś? :)
OdpowiedzUsuńRodzimych stron nie ma co porównywać do innych, bo każde miejsce jest na swój sposób unikalne. Tak jest, że do swojego jesteśmy przyzwyczajeni, a coś nowego wywołuje u nas zachwyt, stąd ja też chciałabym mieć swoje Vancouver.
OdpowiedzUsuńOwszem Vancouver jest najpiekniejszym miastem w jakim mieszkam jest cudowne kocham je pod kazdym wzgledem za to że można pobyć w górach i na plaży i za te wieże hmmm i za zieleń która jest cudowna przy wielkich wieżowcach coś niesamovitego vanlover :D:D pozdrawiam i zapraszam wszystkich bo warto zwiedzić !
OdpowiedzUsuń