Poland. Sweden. Poland.
Stałam na lotnisku Chopina z dwoma wielkimi walizkami, plecakiem i przytłaczającym jet lagiem zmęczona po 30 godzinnej podróży z Kalifornii poprzez Teksas i Londyn aż do Warszawy, czekając na zbawienie. Ja i całe moje życie, po rocznej przygodzie na obcym kontynencie znów wylądowałam w moim kraju. Ledwie idąc, ciągnąc mój dobytek wychodzę na główną sale przylotów i widzę moją Tutę machającą kartką witamy w Polsce..
Wróciłam, a to wszystko miało miejsce już dwa miesiące temu, chyba nigdy nie zrozumiem jak niesamowitym zjawiskiem jest czas. Od tamtego dnia już zdążyłam się trochę powłóczyć i mieć najciekawsze wakacje życia. Najpierw zostałam na chwilę w Warszawie, żeby skutecznie zaaklimatyzować się do nowej Polskiej rzeczywistości. Piłam polskie piwa, jeździłam komunikacją publiczną i zajadałam się białym serem. Wmawiałam sobie, że szybko się zaaklimatyzowałam a w nocy podjadałam jogurty.
Po kilku dniach w końcu wróciłam do domu. Gdzie napawałam się Polską wsią i świeżym powietrzem. Zajadałam się prawdziwymi owocami, warzywami.. zresztą jadałam wiele i cieszyłam się że to już nie do mnie należy obowiązek gotowania, przynajmniej na chwilę. Chodziłam po lasach i karmiłam kozy.
Po kilku dniach jak już te wszystkie atrakcje mi się znudziły, zaczęłam organizować spotkania ze znajomymi, nad wodą, nad piwem.. nawet sok był dobry byleby tylko nie siedzieć w domu. Robiłam roadtripy i spotykałam się z wiernymi fanami bloga hhaha.
No a potem poleciałam, mówią że za miłością i chyba coś w tym prawdy jest. A wywiało mnie do Szwecji, przez Kraków i Warszawę żeby w końcu dolecieć do Malmo, które przywitało mnie płaczącymi chmurami szczęścia. Mieliśmy jechać do pobliskiego Parku narodowego ale zaczęło okropnie padać więc obraliśmy kierunek dom. Oh dobrze mi było w Szwecji, pogoda rozpieszczała, nowi znajomi i nowe podróże. Ale zaczęliśmy od podziwiania okolicy, przepięknych jezior, zamków i powalających zachodów słońca nad morzem.
No a potem poleciałam, mówią że za miłością i chyba coś w tym prawdy jest. A wywiało mnie do Szwecji, przez Kraków i Warszawę żeby w końcu dolecieć do Malmo, które przywitało mnie płaczącymi chmurami szczęścia. Mieliśmy jechać do pobliskiego Parku narodowego ale zaczęło okropnie padać więc obraliśmy kierunek dom. Oh dobrze mi było w Szwecji, pogoda rozpieszczała, nowi znajomi i nowe podróże. Ale zaczęliśmy od podziwiania okolicy, przepięknych jezior, zamków i powalających zachodów słońca nad morzem.
Później zaczęły się małe podróże. W pierwszym tygodniu pojechaliśmy na kilka dni do Sztokholmu czyli stolicy Szwecji. Chodziliśmy po starym mieście i zajadaliśmy się goframi z lodem. Ostatniego dnia pojechaliśmy do parku rozrywki gdzie podziwialiśmy zachód słońca z ogromnej karuzeli i po raz pierwszy w życiu trzęsąc się ze strachu poszłam na swobodny zwis.. Było świetnie!
Nie miałam zbyt wiele czasu żeby zanudzić się w domu bo dwa dni po powrocie korzystając z kilku dni wolnego pojechaliśmy na Szwedzką wyspę w poszukiwaniu perfekcyjnego miejsca na kemping. Nasza wizja perfekcji to widok na morze, trochę lasu gdzie można rozłożyć namiot i dobre drzewa do rozłożenia hamaka. Dostaliśmy to i jeszcze więcej, zresztą zobaczcie. Wyspa Oland.
Później przyszedł czas powrotu do domu, małego leniuchowania i nic nie robienia.. Ale długo nie usiedzieliśmy, oboje mamy coś takiego co wiecznie pcha nas do robienia, podróżowania, doświadczania. I tak wylądowaliśmy na festiwalu muzycznym gdzie ludzie budzą się o 16 a idą spać o 9 rano, gdzie w jednym miejscu można zjeść całą kuchnię świata i gdzie śpi się w warunkach w jakich nie wyobrażałam sobie że kiedykolwiek zasnę. Po festiwalu żeby nam się za bardzo nie znudziło wzięliśmy małą szwedzką łódkę i popłynęliśmy na jedną z licznych wysp by zasnąć na hamaku a później w namiocie przy dźwięku fal rozbijających się o brzeg.
Ah cóż to było za życie. A potem 2 tygodnie temu ponownie postawiłam swoje stopy na Polskiej ziemi. I pojechałam w góry, ale o tym już innym razem.
Ciao!
To Twój chłopak ? Miałaś go gdy byłaś AP ? Gdzie ja zgubiłam ten wątek... hehe :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że wakacje się udały!
Tak tak. No cóż trochę się opuściłam z moim blogiem przez kilka ostatnich miesięcy.. :)
Usuńa moze jakas osobna notka o waszym poznaniu sie i Twoim pobycie w Cali ?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam goraco!
Mogłabym coś takiego zrobić, co dokładnie masz na myśli o pobycie w Cali, jakies podsumowanie?
Usuńpozdrawiam :)
chodzi mi o podsumowanie Twojego pobytu, bycia AP i ogolnych wrazen :)
Usuń