10 września 2015

100 dni!!
12:19

100 dni!!


No i stało się. Stuknęła mi setka au pair'kowania! 100 dni brzmi całkiem poważnie i jakoś tak blisko do końca. Małe opóźnienie związane było z odcięciem od świata przez ostatnie kilka dni. O czym już niedługo. A dziś taki trochę refleksyjny post.

Rodzina.


Różnie to z nami bywa. Czasami czuję, że nie zamieniłabym tej rodziny na żadną inna a są dni i jest ich niestety więcej kiedy mam ochotę iść w rematch. Nie chce jakoś się zagłębiać bo nie ma sensu. Sama wielu rzeczy nie rozumiem. Czasami jestem traktowana jak członek rodziny czasami nie. Trafiłam na pewno na dobrych ludzi jednak pozwalałam na zbyt dużo na początku, starałam się być zbyt dobrym i zbyt miłym człowiekiem, a tak też nie można bo potem ktoś będzie sobie pozwalał na zbyt wiele. I tak to u mnie jest. Jeśli chodzi o dzieciaki to mamy ciężkie chwile dużo ciężki chwil, ale jedno jest pewne że w ciągu tych 100 dni naprawdę je pokochałam i cięzko byłoby mi ich zostawić.

Kalifornia


Chyba mogę powiedzieć, że Kalifornia mnie zmieniła. Kiedy zaczynałam swoją przygodę z programem marzyłam o Nowym Yorku i gardziłam Kalifornią z nie wiem zbytnio jakich powodów. W tym momencie nie mogę sobie wyobrazić mieszkania w innym miejscu niż w moim słonecznym dość nudnym San Jose. Pokochałam naturę i przyrodę czego sama bym się po sobie nigdy nie spodziewała. Miasta już mnie tak nie fascynują bo to tylko miasta. A takie cuda natury jakie ma do zaoferowania Kalifornia nei ma chyba żaden inny stan USA. Yokesemite, Big sur, Napa Valley, przepiękne plaże, góry. Wszystko.

Język

Problemów językowych nigdy nie miałam, bariery językowej również. Więc trochę cięzko mi się wypowiedzieć w tym temacie i nie czuję jakoś mocno, że mój angielski mocno się poprawił. Teraz tylko zapominam Polskich słów haha.

Podróże


Nie próżnowałam i starałam się wykorzystać każdy weekend w stu procentach. Widziałam większą część północnej Kalifornii. Big sur, SF, Napa Valley, Sacramento i wiele innych pojedynczych plaż czy miejsc jak Santa Cruz. Przejechałam 4 stany w drodze do Yellowstone. Zahaczyłam o Montanę i grałam w kasynie w Nevadzie. Swoją drogą nie rozumiem tej durnej fascynacji kasynami. Przepraszam haha. Przez miesiąc byłam w Australii gdzie widziałam jedne z najpiękniejszych miast tamtego kontynentu.

Ludzie






Kolejne odkrycie, kiedyś marzyłam dniami i nocami o samotnych podróżach. Bo jakoś zawsze mi było nie po drodze do ludzi o podobnych zainteresowaniach jak ja. Więc jedyną opcję widziałam w podróżnowaniu w pojedynkę. Aż spotkałam najcudowniejszą grupę ludzi, przygodowych, szalonych i ciągle pragnących więcej. Nie wyobrażam sobie ich opuszczać i nie wyobrażam sobie jak oni będą mnie opuszczać. Ludzie to naprawdę wiele. Na początku mojej przygody tutaj spotykałam się każdego dnia z inną osobą i byłam szczęśliwa ale nie ma nic lepszego niż spotkanie się wieczorem po pracy na sushi z ludźmi na których Ci zależy i z którymi na pewno nie będzisz się nudzić.

Plany

Staram się wykorzystać każdy moment w 100 procentach dlatego czasami ludzie uważają, że jestem super zorganizowana. Wcale, że nie ostatnio odkryłam jak dobrze jest dowiedzieć się o czymś w ostatniej sekundzie spakować plecak i wsiąść do auta. Nie przejmować się niczym i rozkoszować tym że ktoś inny zoorganizował wszystko.. Ale plany są. Seattle w ten weekend. Yokesemite już niedługo. Jakiś większy roadtrip do Grand Canyonu i Havasu Falls też się szykuję. Na pewno chce odwiedzić też LA i San Diego ale do tego pierwszego jakoś mi się nie pali haha.


Ogólnie

Wyjazd to zdecydowanie najlepsza decyzja jaką podjęłam w całym moim życiu. Zmienił mnie jako człowieka w tak krótkim czasie i otworzył oczy na wiele. Dał szansę na to był zobaczyła miejsca o których nawet nie marzyłam w śnie. Poznała cudownych ludzi, chociaż nigdy nie myślałam, że znajdę takich popaprańców jak ja na drugim końcu świata a każdy z nich z innego kraju. I przeżyła przygody jakie będę pamiętać do końca życia. Nie żałuję swojej decyzji i gdybym miała wybierać ponownie zrobiłabym to samo. I nawet te ciężkie chwilę nie przysłonią tego wszystkiego przez co mogę powiedzieć, że kocham moje życie tu i nie zmieniłabym je na żadne inne. Au pair'kowe życie jest całkiem łatwe, nie trzeba przejmować się tymi "dorosłymi" sprawami a nasze pieniądze możemy wydawać na podróże, jedzenie cokolwiek czyni nas szczęśliwymi. Ale to życie to też taka iluzja. Nie będzie trwało wiecznie. A późniejsze zetknięcie się z rzeczywistością będzie bolesne. Ale staram się wygonić te czarne myśli z mojej głowy i cieszyć się tym co mam tu i teraz. Bo mam naprawdę wiele. Life is good maaan.

Ciao!

10 komentarzy:

  1. Gratuluję. Z przyjemnością przeczytałam Twój post, nawet zaczęłam żałować, że nie mam okazji poznać Cię osobiście, bo au-pairuję po drugiej stronie oceanu. Trzymam kciuki za Twoje kolejne 100 dni i mam nadzieję, że do końca pobytu będziesz tak samo zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję;) też kiedyś chciałam ale to chyba nie dla mnie ; )

    OdpowiedzUsuń
  3. 100 dni ale czas wykorzystujesz mega! Ja właśnie przeprowadziłam sie na drugi rok z przedmieść sf na prEdniescia nyc i bardzo tęsknie! To co najbardziej podoba mi sie w aby Area, ze tyle pięknych miesiąc na około na właśnie jednodniowe wycieczki, i te plaże!!! Powodzenia dalej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam to i uśmiecham się od ucha do ucha :) Ludzie to podstawa, dobrze trafiłaś! Oby szczęście dopisywało Ci dalej, buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Widze,ze nie tylko na mojej twarzy Twój post wywołał usmiech! Oby tak dalej :* 3mam kciuki
    www.myimmemorialdream.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Widze,ze nie tylko na mojej twarzy Twój post wywołał usmiech! Oby tak dalej :* 3mam kciuki
    www.myimmemorialdream.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. To już minęło 100 dni?! Mi również bardzo przyjemnie czytało się ten post. Fajnie, że jesteś szczęśliwa i oby było tak dalej! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwierz mi, że i ja jestem zdumiony, że to już 100 dni ?! ;) W takim razie korzystaj tyle ile możesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oby szczęście Ci dopisywało dalej:) powodzenia!:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo fajne podsumowanie :) Miło się czytało! Jak poznałaś tę Twoją grupę popaprańców? :)

    OdpowiedzUsuń