20 kwietnia 2015

Visa approved!
12:15

Visa approved!


Kiedy już przebrnęłam przez stertę papierów wizowych. Wypełniłam wszystko co wypełnić trzeba było, przy pomocy cudownych AP bez których dostałabym jeszcze większego szału. Bo niektóre pytania są po prostu niezbyt oczywiste, nie mówię o tych 'Jesteś terrorystą?'. Miałam zamiar napisać krok po kroku jak to wszystko ogarnąć, nawet zaczęłam, ale zwątpiłam :) Trochę się po stresowałam, umęczyłam i finalnie umówiłam się na spotkanie. Dziś godzina 11 00.

Jako, że lubię być na czas, to po licznych autobusowych zawirowaniach przez które byłam przerażona, że nie zdążę do konsulatu dotarłam tam na godzinę 10 55. Kraków przy ambasadzie śledzia. Nie wiedziałam o co chodzi aż nie sprawdziłam google map :)

To już mam do siebie, że najbardziej stresuję się przed a gdy już nadchodzi ten moment, to staram się śmiać do siebie jak głupia, żeby trochę ten stres zluzować no i przechodzi. Tak było i dziś. Całą drogę starałam się praktykować jogowy oddech który podobno miał mi pomóc wyciszyć się bulshit! Weszłam do ambasady cała w nerwach ( btw. żadnej kolejki na zewnątrz nie było ) I z tego wszystkiego zostawiłam swoją kurtkę i szalik zaraz przy wejściu. Kiedy już przeszłam przez bramkę, stres uciekł. Przyszła kolej na Panią która sprawdziła tylko mój DS-160 i paszport. A potem ustawiłam się w nie tak tragicznej kolejce do kolejnej Pani która zbierała odciski, pytała po co lecę i wzięła jeszcze mój DS-2019 i to by było na tyle. Numerek w ręce i czekamy. 118 taki numer wyświetlał się gdy weszłam do poczekalni, ja miałam 134. Były czynne 4 okienka więc wszystko poszło dość sprawnie. Mały stres przyszedł gdy na tablicy wyświetlił sie 132. A potem już z górki :)

Gdy tylko podeszłam do okienka i usłyszałam bardzo amerykańskie 'good morning' wiedziałam ze wiza jest moja! Sam konsul chyba też wiedział o tym od początku. Nie poprosił mnie o żadne dodatkowe dokumenty.. A pytania zadawał gdzieś pomiędzy wypełnianiem wszystkiego na komputerze. O co pytał?
- Czy lecę do Connecticut, na moją odp że lecę do California powiedział, że to nawet lepiej. 
- Czy kiedyś podróżowałam
- Czy opiekowałam się dziećmi. Moja odpowiedz "of course a lot" bardzo go usatysfakcjonowała xd
- Czy zapoznałam się ze swoimi prawami, odpowiedziałam że nie ponieważ nie dostałam tej broszury. A on, że to nic i dał mi ją. Nawet nie powiedział żebym sie z nią zapoznała.


I tyle! Nic o przyszłości, przeszłości, nic o rodzinie nic o niczym xD A potem gdy zaczął podpisywać papierek wiedziałam że wiza jest moja, wtedy już tak oficjalnie i powiedział oczywiście ' visa approved' Pochwalił mój angielski. Na pożegnanie powiedział, że życzy mi cudownego roku w Californi. Oczywiście rozmowa była po angielsku i trwała nie więcej niż 2 minuty. Cała w skowronkach wyleciałam z pomieszczenia. Zeszłam na dół i pytam czy gdzieś tu może jest moja kurtka bo zostawiłam?
' Taka fioletowo-różowa?' 'Tak to ta' ' No to już jej nie ma' 'Jak to nie ma?!' ' Żartuję jest pod spodem xd' 
Myślałam że będę wracać w samej bluzce a na zewnątrz prawie halny. Z konsulatu wyszłam o 11 30, także tempo ekspresowe i nie przestawałam uśmiechać się do siebie jak głupia..

Jak już mówiłam byłam w Krakowie, nikt mnie nie zjadł i wizę dostałam. Więc jeśli macie bliżej do Krk to zapewniam was nie ma sensu jechać do Warszawy tylko dlatego, że jedna dziewczyna pechowo nie dostała tej wizy w Krakowie.. Apropo konsulatu w Krakowie:
-  Nie ma wieszaka na ubrania
-  Nie ma praw po polsku tylko broszura po angielsku
- Podczas rozmowy wszystko jest odgrodzone od poczekalni i od innych okienek co daje trochę prywatności, a czego podobno w Warszawie nie ma.

A więc jak widzicie nie ma się czego bać, ale sama wiem że i tak nikogo tym stwierdzeniem nie przekonałam, bo każdy musi to przejść na własnej skórze. Ale z tego co mi się wydaję to Au pair'kowa wiza to czysta formalność dla nich i w pewnym sensie dla nas też. Anyway, positive attitude najważniejsze!

Happy girl ściska!
Ciao!

13 komentarzy:

  1. Czyli już na pewno jesteśmy na siebie skazane :/.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulacje Ania !! :* No to mnie pocieszyłaś , bo ja nie będę jechała jak głupia do Warszawy , skoro Kraków pod nosem :D haha 5 godzin w jedną stronę dla 2 minut w konsulacie , ale co tam :D Noo to teraz nie pozostaje nic innego jak czekać na 1 Czerwca! Powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojaa. *.* masz vizę!! :D gratuluję! ;* Jak tak przeczytałam Twoją notkę to wydaję się, że wszystko poszło łatwo i bezproblemowo, ale niestety ten stres zawsze gdzieś jest.. ;/ tez tak mam. :/ ale najważniejsze, że masz już vizę i teraz tylko pakowanie i 1 czerwca wylot.. *.*�

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak się okazuje ze to ja jestem tą dziewczyną, która nie dostała wizy i pragnę wspomnieć ze to wcale nie był pech poza tym to nie zależy od miejsca Kraków czy Warszawa ale od osoby która wizę wydaję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję że nie odebrałaś tego jakoś złośliwie, po prostu z tego co słyszałam tylko ty miałaś taki przypadek od dawna :( Wiem, dlatego właśnie mówię żeby nie skreślać Krk tylko przez tą jedną sytuacje..
      Trzymam kciuki za nowy PM!

      Usuń
    2. W porządku, rozumiem :))

      Dziękuję i także życzę powodzenia!

      Usuń
  5. Ojjojoj przypomniał mi się mój stres związany z wizą ;P
    Gratulacje! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale Ci zazdroszczę! Masz rodzinkę, wizę... To już pewne że lecisz i to za miesiąc! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Ci się udało, naprawdę!!! Już niedługo, już za chwilę, a Twoje marzenia się spełnią! Będziesz w Californii, z Twoją rodzinką... nowa przygoda, nowe doświadczenia i tak wiele wspomnień. Jeszcze raz Ci ogromnie gratuluję :)

    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje Ci jesteś kochana! Wiem, wciąż brzmi jak sen, nie moge się doczekać :)
      Ściskam mocno!

      Usuń
  8. Super!! Sprawnie poszło :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wohoo, super! juz jestes krok blizej do wyjazdu. Gratuluje :)

    OdpowiedzUsuń