20 września 2014

Let's talk about travels.
12:03

Let's talk about travels.

Każdy z nas lubi podróżować. Czasami.                                                                                                       



Ale ja chciałabym żeby podróż stała się moim życiem.

Miałyśmy 8 albo 9 lat. Były wakacje. Leżałyśmy na łóżku i patrzyłyśmy w sufit wyobrażając sobie, że jest to rozgwieżdżone niebo. Marzyłyśmy. Planowałyśmy naszą przyszłość, naszą podróż dookoła świata. Miałyśmy zacząć od Niemiec a zakończyć na Australii, krainie nieznanej i równie nieosiągalnej co wylot w kosmos. To miało być nasze perfekcyjnie miejsce na ziemi, tam miałyśmy zostać.
Później wszystko to gdzieś uciekło, chciałam zostać aktorką, piosenkarką, czasami nawet tancerką. Potem nagle straciłam jakikolwiek cel, wiecie nastoletnie sprawy, kryzysy z własnym sobą. A potem podróże zaczęły po cichu upominać się o swoje, najpierw cicho czasami, potem coraz częściej wieczorami. Kiedy zaczęły krzyczeć przez cały dzień, wiedziałam że to nie coś chwilowego. Nie chce tego pozostawić samemu sobie, chcę działać.

Chciałabym podróżować cały czas. Bez wytchnienia. No dobra może małe wytchnienie przyda się każdemu. I kurde chciałabym wiedzieć jak to zrobić. Próbuje coś wymyślić od kilku lat. Kombinuje i kombinuje i tak nadeszła klasa maturalna. A ja jak byłam w d. Tak wciąż tam jestem. Bo nie wiem co wybrać. dlatego nie idę na studia.
Nie lubię zadowalać się czymś średnim. Taka już jestem. Jak mam na coś ciężko pracować to musi być to coś czego naprawdę chcę. A w tym momencie nie widzę żadnego kierunku studiów który dałby mi to czego pragnę. Może gdzies jest ale jeszcze go nie odkryłam. Dlatego robię rok przerwy.

I moją podróż zaczynam po Liceum. Jadę do USA zostaję Au Pair. Tak tak już się z tym przespała, naczytać też się naczytałam i naoglądała. To perfekcyjna opcja. Więc jadę, jeszcze nie wiem jak i gdzie i do kogo. Czy ktokolwiek mnie zechce. Ale jak to mówią.
You wanna sth go get it.


Nie tylko inni tak mówią. Ja też.

I jeszcze jedna sprawa. Wkurzająca mnie od miesięcy. Ludzie mają definicję podróżnika. Plecak, brudas któremu wystarczy kawałek ziemi i może iść spać, chce zobaczyć wszystko i wszędzie. Reszta się nie liczy. Wiecie co jak dla mnie to bullshit.
To że nie mam zamiaru spać na ziemi, chodzić z plecakiem cały czas i łapać stopy. Dobra chce łapać stopy ale przyjmijmy że mówię o reszcie. Nie skreśla mnie jako kogoś kto mógłby kiedyś podróżować jak to mówią on my own i w ogóle jako kogoś kto może podróżować. Sądzę, że dla każdego podróż jest czymś innym. Dla niektórych może to być droga do zaimponowania komuś, dla kogoś innego może to być ucieczka, dla jeszcze innego droga do poznania innych kultur. Właśnie tym jest dla mnie podróż, możliwością poznania świata, od wewnątrz nie przez pryzmat tego co przeczytałam, czy atrakcji turystycznych jakie zaliczyłam. Po prostu byciu tam.

Ostatnio jestem trochę zalatana wychodzę z domu o 7 i wracam o 7 zaczęłam moją driving licence. Więc do wpisów o Kanadzie których jeszcze trochę w zanadrzu mam wrócę za niedługo kiedy już wszystko się uspokoi.

Wiecie co, tak na koniec. Czasami nachodzi mnie taka myśl, że właściwie to całkiem lubię być tym kim jestem ale kurde w niektórych sytuacjach dużo łatwiej byłoby być jak wszyscy..
Też tak macie?. Koniec gadania. Wyględziłam się wiec uciekam do swojego wciąż normalnego ale całkiem fajnego życia.

A może wy znacie jakiś kierunek studiów dzięki któremu mogłabym robić to co kocham?

Adios.

2 komentarze:

  1. Ja skończyłam turystykę i rekreację - niby średnio znaleźć po tym pracę w Polsce, ale jeśli ktoś chce to potrafi. Nie wyobrażam sobie życia w Polsce i nie chcę tam mieszkać, zawsze chciałam podróżować. W czasie studiów zaczęłam pracować jako animator czasu wolnego - dwa sezony letnie spędziłam w Turcji, zimowy we Włoszech. Jest jeszcze jedna opcja - rezydent/pilot wycieczek/przewodnik turystyczny, choć tu już sprawy bardziej się komplikują i potrzeba dodatkowych kursów itp. Ani jeden, ani drugi zawód nie wymaga papierka z uczelni, choć czasem się on przydaje, np. w przypadku pracy w Turcji, która zmieniła politykę wizową dla obcokrajowców.
    Au pair to nie wszystko - mi zostało jeszcze prawie pół roku w Stanach. Czy chcę wracać? Nie, ale Hawaje to już nie Stany. Prawdą jest, że zmarnowałam wiele czasu będąc tutaj. Mogłam zrobić lepsze kursy, wolontariat, staż - cokolwiek, by było mi łatwiej po skończeniu programu.Mimo wszystko polecę ten program każdemu. No chyba z wyjątkiem tych osób, które dzieci w ogóle nie lubią... :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tak samo z Polską, chyba nie jestem dobrą patriotką. Bo jedną z moich zasad jest im dalej tym lepiej :) Też zastanawiałam sie nad turystyką i rekreacją ale właśnie słyszałam że to kierunek który nic nie daje.

      Usuń